Prawo jazdy? Mam rolki!

Zdarzyło Ci się kiedyś przystanąć na Placu Chrobrego ze zdezorientowanym wyrazem twarzy, bo widziałeś właśnie, jak chłopak w rolkach zjechał po schodach (tyłem i na jednej nodze oczywiście), po czym zrobił trzy piruety i zniknął w magiczny sposób? Mnie tak! O swojej pasji opowiada Tomek Ardziński.

Tomek Ardziński: Kiedy jestem na mieście, ludzie zazwyczaj zadają mi standardowe pytania.

Julia Dykla: Na przykład?

Ile lat jeżdżę i gdzie zgubiłem rolki, jeśli akurat nie mam ich na nogach. Zagajenie: „Gdzie masz rolki?” było na początku zabawne, teraz trochę wprawia mnie w zakłopotanie, bo ileż można na to samo pytanie odpowiadać. (śmiech)

Rolki leżą teraz pod stolikiem, więc tym razem wystarczy, jak powiesz, od kiedy jeździsz.

Od 5. klasy podstawówki, czyli 11 lat. To nie było nic na zasadzie: „O, jakie fajne rolki. Kupię i pojeżdżę”. Na Komunię dostałem rower, który służył mi przez wiele lat, ale w pewnym momencie się zepsuł. Ani ja, ani moi rodzice nie mieliśmy pieniędzy na naprawę. Dopiero po jakimś czasie udało się nazbierać trochę oszczędności. Byłem szczęśliwy, bo zdałem w tym czasie egzamin na kartę rowerową i w końcu mogłem trochę pośmigać po ulicy. Niestety jestem dość leniwą osobą. Mieszkam w kamienicy i zamiast schować rower do piwnicy, zostawiłem go na samej górze klatki schodowej. Na drugi dzień roweru nie było. Rodzice wydali kasę na naprawę, było mi strasznie głupio. Na dodatek to było lato, a ileż można grać w piłkę? Odwiedziła nas w tym czasie moja matka chrzestna. Dostałem w prezencie trochę pieniędzy. Wystarczyło akurat na używane rolki. Zacząłem jeździć, ale nie traktowałem tego jako pasji. W tym czasie na poważniej interesowałem się zupełnie innymi rzeczami. W podstawówce uczyłem się tańczyć. Po mamie odziedziczyłem trochę zmysłu artystycznego, a mój tata jest zapalonym fotografem i bardzo mocno siedzi w tym temacie. Udało się to w jakiś sposób połączyć. Zawsze lubiłem też koszykówkę. W każdym razie bardzo aktywnie spędzałem czas, ale w rolkach chodziło wtedy właściwie tylko o rozerwanie się po szkole.

Więc chyba sporo musiało się zmienić od tego czasu?

Zawsze jeździłem bardziej rekreacyjnie, ryzykowne sytuacje były na początku dość przerażające (śmiech), ale dawały mi też ogromną satysfakcję. Zacząłem więcej czytać na ten temat, znalazłem stronę FSKnews i dzięki niej bardziej zainteresowałem się freeskatingiem – szybką jazdą po mieście, pokonywaniem przeszkód po drodze. Wciąż miałem jedynie rolki rekreacyjne, zjechałem je do końca! To akurat była głupota, ale jako 16-latek nie miałem skąd wziąć tysiaka, żeby kupić bardziej profesjonalny sprzęt. Na 18 urodziny zamiast prawa jazdy zdecydowałem się na nowe rolki. Zacząłem jeździć bardziej agresywnie i po 7 latach ćwiczeń w mieście ludzie zaczęli mnie zauważać. Zawsze czułem megasatysfakcję, kiedy poznawałem kogoś nowego, mówiłem, czym się interesuję, a w odpowiedzi słyszałem: „Widziałem, jak jeździsz”. Zdarzały się sytuacje, że na imprezach ludzie zaczepiali mnie, zagadywali. Strasznie mi to pochlebiało. Tym bardziej że różnica między Tomkiem z gimnazjum a Tomkiem teraz jest ogromna. Dawniej byłem osobą bardzo skrytą i skromną. Dzięki rolkom stałem się bardziej otwarty, uwierzyłem w siebie.

Teraz nie, ale nie pojawił się nigdy taki moment? Nie chciałeś ich zostawić?

Były momenty, kiedy myślałem o powrocie do czysto rekreacyjnej jazdy. Zacząłem studia. Stwierdziłem, że trzeba powoli myśleć o poważnym życiu; że rolki nie zapewnią mi stabilizacji. Wciąż nie wiem, czy dadzą, ale mam pomysły i chcę w to pójść. Chociaż spróbować…

…spróbować poważnego życia na rolkach?

Można tak powiedzieć! Planujemy założyć z kolegą szkółkę. Myśleliśmy o uczeniu dzieciaków jazdy typowo freeskatingowej, ale jeśli znaleźliby się chętni na naukę od podstaw – czemu nie? Fajna sprawa. Teoria, praktyka, dużo ciekawych zajęć. Jesteśmy otwarci na wszystkie opcje – mamy plany, które chcemy zrealizować. W pierwszej kolejności muszę pomyśleć o certyfikacie Polskiego Związku Wrotkarskiego. Niestety do tanich nie należy, więc pewnie znowu zrezygnuję z prawa jazdy (śmiech).

Masz rolki, po co prawo jazdy?

Szczerze? Zawsze jestem na miejscu szybciej niż znajomi samochodem albo autobusem! Wiadomo, że nie sprawdza się to na dłuższych dystansach albo w zimie, ale w jeździe po centrum już jak najbardziej.

W twoich filmikach rzuca się w oczy, że jeździsz bez kasku.

Bo to po prostu niewygodne… Kiedy muszę zrobić coś nowego, zakładam go. Ale w sytuacji, kiedy powtarzam coś tysięczny raz – wychodzi automatycznie. To nie jest nic w stylu: „O nie, muszę zjechać po schodach, co ja teraz zrobię?”. Ludzie często myślą, że tak to wygląda, ale w rzeczywistości po tylu latach te triki są całkowicie naturalne. Dużo zależy też od rolek. Niestety to znów niemały koszt. Mnie udało się dostać je od sponsora – sprzęcik godny już mam, więc mogę sobie pośmigać. Teraz będę starał się jak najlepiej reprezentować markę Powerslide.

Czym różni się sprzęt, który masz aktualnie, od tego, który można dostać za stosunkowo niewielkie pieniądze?

To dość proste pytanie, jednak ciężko wytłumaczyć i zobrazować różnicę jakościową osobie, która kompletnie się na tym nie zna. Teraz mam rolki na miarę, które dodatkowo robią wrażenie, a but jest zintegrowany, więc rolka jest lekka, zwrotna, bardzo wygodna. Tym bardziej że wszystkie punkty nacisku na stopę są wycięte. Nie mam żadnych problemów z obdarciami nawet po 6 godzinach jazdy – bajka!

Na filmiku widziałam, że dokręcasz śruby – scena była na potrzeby filmu czy rzeczywiście powinno się sprawdzać sprzęt przed każdą jazdą?

Oczywiście, że na potrzeby filmu, niemniej należy sprawdzać sprzęt – może nie przed każdym wypadem, ale dość często! Raz odkręciła mi się śruba od kółek, a mojemu kumplowi Patrykowi szyna – trzeba uważać.

Trudno zliczyć, ile razy byłeś połamany?

Tylko raz! I to z powodu mojej własnej nieuwagi. Kółka lubią się ścinać z jednej strony, a ja jechałem dość szybko. Straciłem równowagę, przewróciłem się na obojczyk i go złamałem.

A oprócz złamań? Inne ciekawe sytuacje?

Było ich kilka. Przykład? Piątek, 22:00, jeżdżę po mieście, a ludzie wracają wstawieni po imprezach i biorą mnie na ręce, kibicują, dopingują i zaczepiają. Ostatnio z kolei nie mogłem spać. Zawsze wtedy zakładam rolki i wychodzę z domu. Raz dojechałem do Szczyrku, zajęło mi to mniej więcej 2 godziny. Nie wiedziałem, dlaczego to robię. Myślałem: „Tomek, po cholerę ty tam jedziesz?”. I odpowiedziałem sobie: „Nie wiem, ale jara mnie to”. Ciemno, w oddali szczekały psy, koło drogi widziałem zapalone znicze – było bardzo niepokojąco i momentami strasznie. Mimo to uparłem się i jechałem dalej.

Chcesz zatrzymać się na rolkach?

Nie, ale spróbować połączyć je z innymi pasjami. Jest już sporo planów i mam nadzieję, że uda się je zrealizować. Chciałbym, żeby wypaliło coś z dziennikarstwem. Marzy mi się też podróż na rolkach. Nie wiem, jak długa, ale na pewno jak najdalej – nawet dookoła świata. Można by to połączyć z prowadzeniem bloga, filmikami…

Trochę jak Forrest Gump!

Właśnie! Gdzieś na drugiej półkuli rozmyśliłbym się, ściągnął rolki i powiedział wszystkim, że wracam do domu.

Artykuł ukazał się w #8 magazynie redakcjaBB.

Korekta: Agnieszka Pietrzak
Zdjęcie: Patrycja Szypuła