Dobrze skrojony

Rozciągnięty sweter czy dżinsowa koszula Jacka Kuronia, znoszone buty Jarosława Kaczyńskiego. Politycy nie zawsze przywiązują wagę do ubioru. Do czasu... Komentując ubiór współczesnych polityków, warto pochylić się nad historią telewizyjnych debat.

Debaty kandydatów ubiegających się o najważniejsze urzędy w państwie nie są wytworem epoki telewizji. W XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych atrakcją przyciągającą tysiące słuchaczy były płomienne dyskusje Abrahama Lincolna i jego oponentów. Czołowi politycy, ufając swoim umiejętnościom oratorskim, nawiązywali wówczas kontakt z publicznością jedynie na dystans, tak jak w teatrze. Wszystko zmieniła telewizja, nie bez powodu nazywana czwartą władzą.

Zmęczona twarz Nixona

Jako przykład mogę podać starcie Richarda Nixona i Johna F. Kennedy’ego w debacie telewizyjnej. Ten pierwszy był doświadczonym politykiem, podczas gdy Kennedy był wówczas mało znanym senatorem. Dyskusja miała miejsce 26 września 1960 roku. Mogło się wydawać, że Amerykanie pragną przywódcy, który pasowałby do roli ojca narodu, więc wybór Nixona na kolejnego prezydenta był niemal oczywisty. Tym razem jednak zagłosowali na JFK, który swoją aparycją przypominał bardziej gwiazdę kina niż polityka.

Kennedy przyszedł do studia wypoczęty, zrelaksowany i z pozytywnym nastawieniem. Jak później zwracali uwagę komentatorzy, wyglądał dużo lepiej od swojego rywala, starszego i poważniejszego. Rzadko uśmiechający się, surowy i zacięty Nixon mógł uchodzić za mniej sympatycznego, a co za tym idzie – mniej godnego zaufania. Jasny garnitur Nixona wtopił się w tło, podczas gdy ciemny Kennedy’ego czynił kandydata demokratów bardziej wyrazistym. W 1960 roku w telewizji dominował obraz czarno-biały, a otrzymywany zakres szarości był niewielki, dlatego publiczność widziała zaostrzone kontrasty. Do tego wszystkiego Nixon pojawił się w telewizyjnym studiu zmęczony intensywną kampanią i co najgorsze – nieogolony. Kolejnym błędem było zrezygnowanie z makijażu.

Słuchamy oczami

To, że wygląd kandydata ma większe znaczenie od jego słów, pokazały też potem wyniki ankiet, które przeprowadzono wśród radiosłuchaczy. O ile zwycięzcą pojedynku wśród telewidzów został Kennedy, o tyle ci drudzy byli przekonani, że znacznie lepiej zaprezentował się Nixon.

To właśnie telewizja uwypukliła pewność siebie młodego senatora, a zniszczyła wizerunkowo wiceprezydenta Nixona. Wygląd, image i pewność siebie miały szczególnie duży wpływ na wybór niezdecydowanej części elektoratu. Dlatego właśnie to o Kennedym mówi się, że wygrał nie przez swoje kompetencje, ale dlatego, że wiedział, jak dotrzeć do większej grupy odbiorców. Oprócz tego, że był przystojniejszy, miał też świadomość, jak ważny jest wygląd i uśmiech. Potwierdza to ankieta, w której aż pięćdziesiąt siedem procent Amerykanów głosujących w 1960 roku przyznało, że debaty wpłynęły na ich wybór, podczas gdy aż sześć procent głosujących, więc blisko cztery miliony osób, podjęło decyzję wyłącznie w oparciu o debaty. Następnym prezydentem USA został oczywiście JFK.

Poszetka vs urna wyborcza

Trudno się zatem dziwić, że po debatach z udziałem osób ubiegających się o urząd prezydenta szeroko dyskutowany jest wygląd kandydatów. Analizie poddaje się szerokość klap w marynarkach, wzory na krawatach, chwali kolor poszetek, gani za źle dobrane koszule, zbyt luźne spodnie, za duże marynarki.

Drogie koleżanki i koledzy, w tym roku po raz pierwszy wielu z nas oddało swój głos w wyborach.

Powinniśmy pamiętać, że za kandydatami stał sztab ludzi od marketingu politycznego, którzy tygodniami pracowali nad ich publicznym wizerunkiem, ucząc ich, jak powinni się do nas uśmiechać, co mówić, czego nie mówić, słowem: jak nas oczarować i zdobyć nasz głos.

I czy dobrze skrojony garnitur wpłynął na nasze decyzje – odpowiedzcie sobie sami.

Artykuł ukazał się w #09 magazynie redakcjaBB.

Korekta: Agnieszka Pietrzak
Ilustracja: Weronika Mikłusiak