Wiedeń na wyciągnięcie ręki

Codziennie chodzimy jego ulicami, nie zastanawiając się nad tym, co nas otacza. Przez skupienie na przyziemnych sprawach nie dostrzegamy piękna naszego miasta. Dlaczego tak się dzieje? Czy potrafimy dostrzec wyjątkowość miejsca, w którym mieszkamy?

Na co dzień zazwyczaj nie myślimy o budynkach, które mijamy, spiesząc się ze szkoły, aby za wszelką cenę zdążyć na przystanek. Skracamy drogę, przebiegając przez galerię handlową, a kiedy akurat nie gapimy się w telefon, bardziej interesuje nas niespadnięcie z chodnika niż uroki architektury.

Zdarza się jednak taki dzień, kiedy udajemy się na spacer po Bielsku-Białej i mamy okazję podziwiać miasto nazywane czasami „Małym Wiedniem”.

Ta nazwa dotyczy miejscowości, w których architektura budynków (a kiedyś także styl życia mieszkańców) wzorowana była na austriackiej stolicy. Podobnych miast jest więcej: Lwów na Ukrainie, Sofia w Bułgarii czy choćby – mieszczący się w końcu całkiem niedaleko od Bielska-Białej – Cieszyn. Jakie charakterystyczne dla tego stylu budowle możemy odnaleźć w naszym mieście?

Mały Wiedeń w centrum Bielska

Plac Chrobrego przez mieszkańców często nazywany jest Pigalem, mimo że pewnie mało osób wie, że nazwa ta jest wulgarna. Na jego szczycie stoi Dom Kałuży, w którym dziś mieści się bank. Spogląda on dumnie z góry. Co widzi po przeciwnej stronie ulicy? Zatłoczone skrzyżowanie, na rogu, którego znajduje się majestatyczna Patria. Niegdyś mieściła się w niej restauracja o tej nazwie. Wróćmy jednak na Pigal i wejdźmy po schodach wspinających się koło zamku. Po lewej dostrzeżemy kaplicę św. Anny, w której pochowano Sułkowskich.

Z zamkowych murów rozpościera się świetny widok na zaprojektowany przez austriackiego architekta Emila von Förstera gmach teatru wzorowany na wiedeńskim Volkstheater. Bielski teatr przez lata cieszył się znaczną renomą, choć warto podkreślić, że bardzo długo przedstawienia były wystawiane głównie w języku niemieckim. W latach międzywojennych Teatr Miejski w Bielsku – jak wówczas się nazywał – był w Polsce zawodową sceną niemiecką. Mimo że działała przy nim polska amatorska grupa teatralna i zapraszano polskie przedstawienia z innych teatrów, to dopiero w roku 1934 ustalono, że 3 dni w tygodniu przeznaczone będą na przedstawienia w naszym ojczystym języku.

A tuż obok Teatru Polskiego znajduje się charakterystyczny budynek, którego projekt przygotował bielszczanin – Karol Korn. Został on oddany do użytku w 1898 roku i od tego czasu ciągle znajduje się w nim poczta. Czy to nie fascynujące, że przez 120 lat ludzie kupują znaczki w tym samym miejscu? Jeśli szukacie architektonicznych ciekawostek, spójrzcie w górę i zwróćcie uwagę na ciekawą kopułę i dwie postacie. To Jowisz i Merkury; nie mam jednak pojęcia, jaką funkcję pełnią, stojąc na dachu poczty.

Co ciekawe, Karol Korn zaprojektował także mieszczący się kilkaset metrów dalej hotel –bardzo charakterystyczną bielską budowlę, pod którą znajduje się jeden z najpopularniejszych przystanków, na którym codziennie po południu stoją dziesiątki uczniów. Zastanawialiście się, skąd wzięła się nazwa hotelu? Nie była taka od początku! Kiedy zakończono budowę, hotel nazwano Kaiserhof, czyli dwór cesarski, na cześć cesarza Franciszka I. Później – w 1922 roku, czyli w dwudziestoleciu międzywojennym – w hołdzie Gabrielowi Narutowiczowi nazwa została zmieniona na „Prezydent” i właśnie takie miano nosił hotel aż do 2007. A teraz? Wszystko musi być po angielsku, mamy więc Hotel President, który odwiedziła masa sławnych osób, między innymi Lech Wałęsa czy Maria Peszek. Ja niestety nigdy w nim nie spałem, bo jest za drogi, ale zdarzało mi się czekać kilka godzin do pierwszego pociągu na równie pięknym – bo także w wiedeńskim stylu – bielskim dworcu! Zwróćcie uwagę na freski w głównym holu i napis „K.K. PRIVILEGIRTE KAIS. FERD. NORDBAHN” (z niemieckiego: Uprzywilejowana Cesarsko-Królewska Kolej Północna Cesarza Ferdynanda), który oznacza, że trasa ta była niezwykle ważna.

Węzeł drogowy Rosta? A właściwie kto to?

Nie możemy także zapominać o neorenesansowym ratuszu znajdującym się w Białej. Mieści się w nim siedziba Prezydenta Miasta, Rady Miejskiej i część wydziałów Urzędu Miejskiego, do którego mieszkańcy często przychodzą załatwiać swoje sprawy. Projektantem ratusza był Emanuel Rost, którego budowli w Bielsku-Białej możemy znaleźć znacznie więcej: słynną kamienicę Pod Żabami czy Pałacyk, o którym nasza redakcja nakręciła film (dostępny na YouTube pod tytułem Willa Rosta – zachęcam do obejrzenia).

Co ciekawe, ojciec Emanuela Rosta również był architektem i zaprojektował wiele charakterystycznych dla Bielska-Białej budynków, na przykład gmach szkół średnich w Bielsku, czyli siedzibę dzisiejszego Zespołu Szkół Elektrycznych, Elektronicznych i Mechanicznych – lub po prostu budynek Słowaka.

Od nazwiska tych wybitnych architektów pochodzi nazwa węzła drogowego i zjazdu z drogi ekspresowej S1. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, skąd się wziął węzeł Rosta? Teraz już wiecie!

Piękno, którego nie dostrzegamy

Bardzo często nie zwracamy uwagi na nazwy ulic, wygląd budynków czy pomników, które na co dzień mijamy. To chyba oczywiste, a przynajmniej bardzo łatwe do wytłumaczenia. Codziennie otrzymujemy taką porcję informacji, że i tak mamy dość, a podróż, podczas której analizowalibyśmy każdy element otaczającej nas rzeczywistości, byłaby niezwykle męcząca.

Pamiętam, jakie było moje zdziwienie, gdy zacząłem grać w Ingress. Jest to gra na smartfona bazująca na wirtualnej rzeczywistości – później na jej bazie stworzono Pokémon GO. Nie chcę się rozwodzić nad mechaniką aplikacji, a wspominam o tej grze dlatego, że wymagała ona ode mnie znajdowania punktów będących zabytkami czy ikonami regionu. To ona zwróciła moją uwagę na to, jak wiele ciekawych obiektów mijam codziennie i prawie ich nie dostrzegam.

Uzmysłowiłem sobie, że kiedy wybieram się na wakacje, staram się dobrze poznać miejsce, w którym jestem, jego historię i kulturę. Tymczasem – paradoksalnie – chodząc codziennie po Bielsku-Białej, w ogóle nie odrobiłem zadania.

Zróbmy sobie wycieczkę

Bielsko-Biała to nie tylko Sfera, a piękne zakątki nie sprowadzają się do ulicy Schodowej, na której każda nastolatka rozpoczynająca przygodę z fotomodelingiem musi zrobić sobie zdjęcie. Nasze miasto skrywa wiele takich architektonicznych skarbów – o części wspomniałem wcześniej, ale nie sposób wymienić wszystkich. Warto je jednak zobaczyć!

Jak się do tego zabrać? Nie musimy kupować przewodnika! Zapytajmy znajomych, może osoby starsze od nas, które lepiej znają miasto i pamiętają jego historię. Poprośmy o oprowadzenie, chodźmy na spacer i zastanawiajmy się nad tym, co widzimy. Kiedy jakiś budynek wyda nam się ciekawy, wyguglujmy informacje o nim, aby za uczuciami i zaspokojonymi potrzebami estetycznymi poszła także wiedza.

Zadanie to ułatwiają nam brązowe tablice Miejskiego Systemu Informacji. Zwróciliście na nie uwagę? Opisują one historyczne budynki zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Natomiast w Miejskim Centrum Informacji Turystycznej (MCIT) przy placu Ratuszowym 4 dostępne są broszury opisujące 9 tematycznych tras po mieście. Na miejscu MCIT oferuje również wygodny w użyciu audioprzewodnik. Może to od nich zacznijmy przygodę?

Wycieczka po własnym mieście może być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Żeby zwiedzać, nie musimy wcale jechać daleko. Mamy przecież własny Wiedeń na wyciągnięcie ręki.

 

Artykuł ukazał się w #10 magazynie redakcjaBB.

Korekta: Agnieszka Pietrzak
Zdjęcia: Sandra Szuta