Ludzie Bielska-Białej: Wojciech Kłapcia
Wzornictwo przemysłowe to temat rzeka, zwłaszcza kiedy rozmówcą jest prawdziwy pasjonat. A takim bez wątpliwości jest Wojtek Kłapcia – jeden z filarów bielskiej marki outdoorowej PAJAK.
Skąd u Ciebie miłość do gór?
To dzięki mojej rodzinie — rodzice mnie ciągali po górach od małego, a starsza siostra wyciągnęła na pierwsze spanie zimą w namiocie, kiedy byłem w siódmej klasie szkoły podstawowej. No i chwyciło. Od tego czasu dosyć dużo łaziłem, właściwie wszędzie gdzie się tylko dało. W żaden weekend mnie nie było w domu, a potem, gdy zacząłem chodzić trochę szybciej, trafiłem do harcerstwa.
Jaka jest twoja definicja sukcesu – czy to praca, która jest hobby?
Myślę, że tak, bo robię to co lubię. Jakiś czas temu w PAJAK-u postanowiliśmy, że PAJAK będzie najlepszy na świecie, jeśli chodzi o produkty puchowe — tak po prostu. I nagroda, którą teraz dostaliśmy (Gold Winner 2019 za dwuosobowy śpiwór puchowy QUEST 4TWO podczas podczas targów Outdoor by ISPO – przyp. red.) to potwierdza. Mamy jeszcze parę innych rzeczy na koncie, między innymi zrobiliśmy taki śpiwór, który jest najcieplejszy na świecie [-73°C temp. Ekstremalna — przyp. red.] i chcieliśmy się nawet wpisać do księgi rekordów Guinnessa.
No właśnie jak samopoczucie po zdobyciu nagrody na ISPO w Monachium?
Cieszymy, że wreszcie! [śmiech] To nie jest nasze pierwsze podejście, ale dopiero teraz się udało i to z przytupem, bo pierwszy raz w historii wpadło złoto — wcześniej była tylko kategoria “Winner” dla Polaków. Trzeba wiedzieć jak ta nagroda jest oceniana, i że pewne produkty nie mają szansy być zauważone, bo jest ich po prostu za dużo do ocenienia. Trzeba pomyśleć jaką pracę muszą wykonać sędziowie i im tę pracę ułatwić. Po prostu. Czyli podać im na tacy, o co chodzi w produkcie, a nie mieć nadzieję, że oni się zdążą domyślić, jeżeli mają na wstępną selekcję 3 minuty.
A czy możesz, tak dla osoby, która nie zna się na outdoorze, przybliżyć ten produkt? To śpiwór dwuosobowy, prawda? Czy taki śpiwór zbliża ludzi?
Na pewno! [śmiech] Przy projektowaniu dużo czasu poświęciliśmy zagadnieniu przytulności. Można poszerzyć zwykły śpiwór i powiedzieć, że to śpiwór dla dwóch osób — pytanie, czy zapewni komfortowy sen? Z drugiej strony, jeśli będzie za szeroki czy zmieści się w namiocie na dwóch połączonych matach? Inaczej jedna osoba może się nagle obudzić na ziemi.
Zrobiliśmy jeszcze jedną rzecz, która mi się marzyła od dłuższego czasu — pracujemy na tworzywach sztucznych, które są bardzo trudne do zdobycia, drogie, super wysokiej jakości… ale miałem zawsze poczucie, że to się marnuje. To dotyczy w ogóle całej branży tekstylnej – problem z recyklingiem. Bo nawet jeśli się użyje wszystkich surowców, które podlegają recyklingowi, nawet jeśli te surowce będą z recyklingu, to już połączenie ich jest strzałem w kolano.
Zaczęliśmy od tego, co musiałaby dostać firma, która by chciała taki śpiwór recyklingować. No i tu bardzo prosta konkluzja, że gdyby był z tylko jednego rodzaju plastiku, to problem z głowy. Problemem jest to, że mamy tam puch, chociaż to też nie do końca problem, bo mamy umowę z dwoma firmami, że za każdy kilogram puchu zużytego, dostajemy pół kilograma nowego. Puch jest bardzo drogi, delikatnie mówiąc, więc opłaca się wyciągnąć go ze śpiwora. Żeby to zrobić musimy go otworzyć, a więc rozciąć. Najprościej to zrobić wzdłuż zamka błyskawicznego, który dla odmiany jest największym problemem w recklingowaniu śpiwora, bo to są dwa różne tworzywa połączone ze sobą — więc wycinając zamki od razu pozbywamy się tego problemu, a części zamków inna firma jest w stanie używać jako dodatków do wtrysków do swoich narzędzi. Natomiast cała reszta po odesłaniu puchu jest poliamidem 6.6, czyli bez żadnej dalszej obróbki można to już przetopić i mamy z powrotem najwyższej jakości surowiec, który jest super drogi. Więc wszystkim się to po prostu opłaca.
Czy to dotyczy tylko tego śpiwora podwójnego, czy wszystkich modeli?
Na razie jest to zastosowane tylko w śpiworze podwójnym, docelowo będzie w całej serii śpiworów QUEST, bo tam jesteśmy w stanie to zrobić w miarę szybko i bez bólu. Jednak nie uda się tego zrobić we wszystkich produktach. Niestety, w tych najbardziej hardcorowych, na najtrudniejsze góry i najzimniejsze rejony, dochodzi jeszcze napylanie aluminium i parę innych procesów — jest trochę bardziej pod górkę, ale knujemy.
Super, że w ogóle myślicie o tym, że ten produkt jest przemyślany także pod kątem recyklingu, a nie tylko osiągów.
Taki jest plan. Segregowałem śmieci jeszcze zanim weszła ustawa i naprawdę mam poczucie, że środowisko obrywa od człowieka. Pamiętam jak wyglądał lodowiec na Mount Blanc, kiedy byłem tam pierwszy raz w 1998 roku, wiem jak wygląda teraz. Gdy się to zobaczy na własne oczy i w miejscu, gdzie się stało na lodowcu w tej chwili nie ma nic, kamienie i tyle, to jednak się oczy otwierają.
Na pewno bardziej uświadamia doświadczenie tego osobiście niż suche fakty. Właśnie, jeśli chodzi o sport mówiłeś, że nie tylko góry – jakie jeszcze sporty uprawiasz?
Znaczy się, uprawiam wszystkie sporty, ale na jednakowo niskim poziomie. [śmiech] Troszeczkę jeżdżę na rowerze, ale mam ten problem, że lubię jeździć na rowerze od trzydziestego kilometra. Z kajakami i wspinaczką mam prościej, bo to mi zawsze sprawia przyjemność. Natomiast nie jestem jakiś super w tych sportach. Kiedyś biegałem maratony górskie, teraz mi trochę niedomaga kolano i w tej chwili zimą robię nie więcej niż 36 km – to jest moja dzienna trasa zimowa tudzież letnia. Uprawiam coś, co niektóre firmy lansują jako turystyka “light and fast” – co dobrze brzmi, ale niewiele wyjaśnia. Chodzi tylko o to, że mam bardzo lekki ekwipunek, taki odchudzony na maxa. Ten typ człowieka co obcina szczoteczkę, żeby była lżejsza.
A skoro już mowa o sprzęcie, to zadam może przekorne pytanie, widziałam na stronie PAJAK szorty zimowe, i nie mogę nie zapytać do czego w ogóle to służy.
Kiedy wypuściliśmy te szorty to najpierw bardzo dużo osób nas spytało w bardzo niekulturalny sposób czy nam się przypadkiem coś nie pomieszało? Po czym zawsze z pełnym spokojem tłumaczymy — słuchaj, wyobraź sobie ski-toury, na nartach tourowych poruszasz się w miarę szybko. Jak masz dobry, lekki sprzęt to jesteś w stanie się poruszać dużo szybciej. Mając kijki możesz sobie jeszcze odciążyć nogi i trochę obciążenia przenieść na ręce, więc siłą rzeczy, zwiększasz tempo i zaczynasz się strasznie grzać. A kiedy grzeje idziesz super cienko ubrany. Jak ktoś idzie już któryś raz z kolei na ski-toury to się ubiera super cienko. Ubiera bieliznę termoaktywną i właściwie tyle. I ciśnie ile fabryka dała… a potem się trzeba zatrzymać, chociażby na jedzenie. Wiadomo, że każdy ma kurteczkę puchową, ale od końca kurteczki do wysokości kolan zaczyna się dramat absolutny. Bo jest zimno. A te szorty da się założyć bez ściągania nart. Ot i cała tajemnica.
Na co dzień korzystasz z wyrobów, przy których tworzeniu pracujesz? Kto jest klientem docelowym?
Jeśli chodzi o korzystanie to tak. Uważam, że każda osoba, która zajmuje się wzornictwem przemysłowym powinna używać zaprojektowanych przez siebie przedmiotów. Nie da się być dobrym projektantem, nie mając realnej wiedzy o użytkowaniu własnych projektów. Można próbować, ale jeżeli się spotkasz z bardzo specyficznym zastosowaniem tych produktów, takich gdzie produkt jest wykorzystywany do ekstremum, to wtedy się okazuje, że osoby, które z produktu korzystają mają większą wiedzę niż ty. W pewnych rękawiczkach pewnych rzeczy nie chwycisz. Musisz pomyśleć o tym, jak ta osoba ma to użyć. Jeżeli ktoś śpi w śpiworze w bardzo niskich temperaturach i zdarzy mu się przymarznięcie zamka, to wie, że musi uważać na to miejsce i trochę je przeprojektować. Masz do wyboru albo robić długie wywiady z testerami — to się, tak czy inaczej, robi — ale warto samemu odkrywać.
W cyklu Ludzie Bielska-Białej pokazujemy ludzi, z których miasto może być dumne i na pewno jesteś taką osobą. A czy ty czujesz, że jesteś dumny z bycia człowiekiem Bielska-Białej?
[z dumą] No… Tak. [śmiech] Bardzo lubię to miasto. Jestem Bielszczaninem z urodzenia i to takim autochtonowatym, chociaż ja bardziej z Białej niż z Bielska. Czytałem książkę Filipa Springera Miasto Archipelag — to opowieść o tym, jak byłe stolice województw poradziły sobie po reformie, która niestety zamordowała mnóstwo miast. To jak Bielsko sobie z tym poradziło, to naprawdę powód do dumy. Ja się w ogóle wzruszyłem wtedy, że tak fajnie. Że takie super miasteczko mamy.
Zdjęcia: Weronika Kucia
Edycja i korekta: Dorota Łaski