Sami sobie wilkiem

Codziennie odbieramy masę informacji z zewnątrz, poleceń, jacy mamy być. Gdzie w tym natłoku podziało się indywidualne „ja”? Jaki ma to wpływ na kształtowanie się psychiki młodego człowieka?

Naszym prawie nieodłącznym towarzyszem stał się internet. Dzięki niemu możemy o wiele łatwiej znaleźć potrzebne informacje, skontaktować się z innymi czy zawrzeć nowe znajomości. Internet ukształtował także media społecznościowe, które pozwalają na dzielenie się naszą codziennością. Może to niekiedy powodować zazdrość, poczucie bycia niewystarczająco ładnym, modnym, ciekawym. Wpływ na naszą osobowość ma także bliskie otoczenie. Bombardowani natłokiem reguł, zasad, nakazów i wytycznych, jak mamy wyglądać, jak się zachowywać, często tracimy swoje własne „ja”, a nasze myśli, uczucia, poglądy stają się nam obce. Zatracamy wtedy swoją tożsamość, która jest bardzo ważna.

Kinga Zięba: Czy według Pani posiadanie własnego „ja” jest czymś ważnym?

Lek. Aleksandra Pięta: Jak najbardziej, szczególnie w tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. W dobie internetu codziennie pojawia się jakaś nowa moda, codziennie też przesuwane są granice pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe. Posiadanie własnego ugruntowanego systemu wartości pozwala nam poruszać się we współczesnym świecie tak, aby w przyszłości nie żałować dokonanych wyborów.

Zewsząd docierają do nas najróżniejsze standardy piękna i wzorce. Jak duży ma to wpływ na poczucie własnej wartości i samoakceptację wśród młodzieży?

Myślę, że nie odkryję tu Ameryki, mówiąc, że ogromny. Kształtujący się jeszcze człowiek jest bardzo podatny na różnego rodzaju sugestie i komunikaty. Cechuje się też zwykle mało krytycznym podejściem do tego, co pokazywane jest w mediach: nie podaje tego w wątpliwość, po prostu zakłada, że tak wygląda świat. Czerpiąc wiedzę jedynie z mediów społecznościowych, można zbudować obraz rzeczywistości, która nie istnieje. Skutkuje to m.in. dążeniem do nierealnej (bo wyretuszowanej komputerowo) sylwetki, popularyzacją niezwykle drogich marek ubrań i akcesoriów, pokazywanych „jak gdyby nigdy nic” przez nastolatki… Gdy mamy w głowie wyłącznie oczekiwania niemożliwe do zrealizowania, narasta nasza frustracja, a wraz z nią brak akceptacji siebie i poczucie niższości.

Mając naście lat, zaczynamy myśleć o przyszłości. Jeśli coś robimy, to chcemy być najlepsi. Jaki wpływ na psychikę młodzieży ma presja związana z rywalizacją na różnych płaszczyznach?

Rywalizacja sama w sobie nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie: jest motorem napędowym rozwoju. Wiele wspaniałych rzeczy pewnie nigdy by nie powstało, gdyby nie rywalizacja. Krótkotrwały stres działa motywująco na organizm, pozwala działać skuteczniej i intensywniej. Problem zaczyna się, gdy związany z rywalizacją stres staje się nieodłącznym elementem naszej codzienności. Stres trwający powyżej kilku dni aktywuje w organizmie poprzez kortyzol (tzw. hormon stresu) szereg niekorzystnych zmian prowadzących m.in do nasilenia stanu zapalnego, spadku odporności, zaburzeń snu, a nawet depresji.

Internet ułatwia nam wiele rzeczy. Łatwiej jest wysłać wiadomość niż wyjść z domu i spotkać się z drugim człowiekiem. Czy Pani zdaniem wirtualne rozmowy mogą powodować późniejsze trudności w kontaktach z innymi?

Mogą i powodują. Internet i dostępne obecnie komunikatory są niezwykle pomocne, ale posługując się wyłącznie SMS-ami i emotikonkami, zapominamy, jak rozpoznawać i jak wyrażać prawdziwe ludzkie emocje: miłość, smutek, sympatię. Wszystko zostaje sprowadzone do kilku znaczków. Prowadzi to np. do późniejszych nieporozumień w kontaktach międzyludzkich oraz trudności w okazywaniu własnych uczuć. Dodatkowo nie budujemy wtedy prawdziwych relacji, a jedynie ich ułudę. Przykładem niech będą setki czy nawet tysiące znajomych na Facebooku. Wielu z tych osób tak naprawdę nie znamy, zdarza się, że z kimś nie zamieniliśmy nawet słowa. Rosnące liczby budują poczucie bycia lubianym, atrakcyjnym towarzysko, jednak jeśli ktoś ogranicza się wyłącznie do tego rodzaju interakcji społecznych, potem nagle w momencie kryzysu okazuje się, że jest kompletnie sam i pomimo „tysiąca znajomych” nie ma się do kogo odezwać.

Każdy z nas miewa czasem tzw. „dołki”. Jak sobie radzić w momentach, gdy mamy wrażenie, że jesteśmy nikim?

Ważna jest sieć wsparcia: rodzina, znajomi, ktoś, z kim możemy porozmawiać o swoich problemach. Aby unikać „dołków”, istotne jest też rozwijanie swoich pasji, a tym samym budowanie poczucia kompetencji i pewności siebie, posiadanie jakiejś odskoczni od problemów dnia codziennego. 

Jeśli jednak czujemy się przytłoczeni rzeczywistością, a otoczenie nie jest w stanie zapewnić nam odpowiedniej pomocy czy wykazać zrozumienia, warto pomyśleć o skorzystaniu z konsultacji u psychologa (może być taki szkolny!). Jeżeli pojawiają się myśli o samobójstwie lub samookaleczeniu, należy niezwłocznie skonsultować się z lekarzem psychiatrą.

Jak obecnie wyglądają statystyki schorzeń psychicznych wśród młodych osób?

Dzieci i młodzież chorują coraz częściej, głównie są to próby samookaleczenia i zaburzenia depresyjne. Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie, jeśli chodzi o samobójstwa osób nieletnich (zaraz po Niemczech, ale tam żyje ponad dwa razy więcej ludzi). Niech to przemawia samo za siebie.

Artykuł ukazał się w 11. numerze magazynu redakcjaBB.

Korekta: Agnieszka Pietrzak
Grafika: Martyna Drobczyk