Jaki byłby świat bez płazów?

Gromada zmiennocieplnych, ziemno-wodnych kręgowców – płazów – według najnowszych danych AmphibiaWeb obejmuje 8212 zarejestrowanych gatunków na całym świecie. Mimo to, według informacji z Czerwonej Listy Zagrożonych Gatunków Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, ponad 41% procent przedstawicieli tego gatunku zagrożonych jest wyginięciem.

Co właśnie się dzieje?

Gromada Amphibia jest najbardziej poszkodowaną przez bieżące w środowisku naturalnym zmiany. Chytridiomikoza to choroba grzybicza powodowana głównie przez dwa rodzaje grzybów; Batrachochytrium (odkryte w 1998 roku), a także Batrachochytrium dendrobatidis (2013).  Jak pisze dziennikarka Jennifer S. Holland, dla National Geographic: Rozkłada on keratynę, podstawowe białko budulcowe skóry (nie tylko płazów), prawdopodobnie upośledzając w ten sposób wymianę gazową. Oznacza to, że bardzo delikatna skóra, która zapewnia płazom oddychanie, zostaje bezpowrotnie uszkodzona i osłabiona, a powikłania krwi doprowadzają do zatrzymania pracy serca i gwałtownej śmierci. Według grupowych badań realizowanych dla National Academy of Sciences, owa choroba występuje u wielu gatunków płazów na wszystkich kontynentach, jednak najczęściej odnotowana jest w Ameryce Środkowej, Północnej i Południowej, a także w Australii. Naukowcy nie poddają się jednak, lecząc groźną grzybicę w laboratoriach. Chociaż choroba zadaje ostateczny cios, to na grupę Amphibia wpływ ma przede wszystkim człowiek.

Z Tajlandii do Hongkongu rocznie wysyła się 6 mln osobników żab chwytanych w naturze i przeznaczonych do zjedzenia.

Dlaczego człowiek?

Istotną rolę w procesie wymierania płazów odgrywa eksploatacja populacji. Mięso żaby uważa się za przysmak w niektórych rejonach świata, o czym doskonale świadczą dane zapisane w Conservation Biology,w artykule Eating Frogs to Extinction, gdzie grupa naukowców opisuje, że pod koniec XX w. do Europy importowano ponad 9700 ton żabich udek rocznie, a do Stanów Zjednoczonych ok. 2000 ton. Według szacowanych danych w Indonezji, spożycie mięsa płazów w tym samym czasie wynosiło co najmniej 11 tysięcy ton rocznie; z Tajlandii do Hongkongu rocznie wysyła się 6 mln osobników żab chwytanych w naturze i przeznaczonych do zjedzenia.

Ważną przyczynę wymierania i ustępowania płazów jest także utracenie ich siedlisk. Przekształcanie bagien i mokradeł na pola uprawne, czy wycinanie lasów deszczowych i transformowanie biegów wody, powstawanie i rozwój miast – to wszystko wywiera wpływ na środowisko, w którym płazy mogą się rozmnażać. Według badań w artykule do Science, noszący tytuł: Stan i trendy spadków i wyginięć płazów na całym świecie z 2004 roku, 4699 gatunków płazów, czyli ponad osiemdziesiąt procent, występuje w lasach, przy czym ponad połowa we wcześniej wymienionych lasach deszczowych. Dla odmiany, w Polsce żyje tych gatunków tylko dziewiętnaście: salamandra, cztery traszki, dwa kumaki, grzebiuszka, trzy ropuchy, dwie rzekotki oraz sześć żab. Niektóre z nich występują na obszarze całego kraju, inne jedynie w jego południowej części. Trzy z nich zostały wpisane do Polskiej czerwonej księgi zwierząt. Każdego dnia jest ich coraz mniej.

Zanieczyszczenia środowiska, takie jak eutrofizacja (zakwit wód), zakwaszanie ich, używanie pestycydów czy też toksyczne metale ciężkie, poważne wpływają na kondycję płazów. Jako drapieżniki, organizmy te są w większym stopniu narażone na negatywne efekty związane kumulowania związków trujących w tkankach swego organizmu. W dodatku promieniowanie UV uszkadza skórę tych wrażliwych stworzeń, narażając je na różne choroby czy nowotwory skóry.  

Powinniśmy tworzyć strefy ochrony natury na terenach bagiennych w Polsce, budować oczka wodne na działkach, czy zwrócić uwagę na detergenty, jakimi się posługujemy, by móc ułatwić życie płazów. 

A co będzie później?

Zagrożeń czyhających na te stworzenia jest mnóstwo, jednakże ludzie starają się chronić je na wiele różnych sposobów. Od ochrony gatunkowej, odtwarzanie siedlisk po ograniczania ich eksploatacji. Mimo to warto odpowiedzieć sobie na pytanie: co stałoby się, gdybyśmy utracili płazy bezpowrotnie? Według Briana Resnicka, świat byłby gorszym miejscem bez płazów, bowiem są one podstawą wielu ekosystemów, a otoczenie bez nich zmieniłoby się drastycznie. Jak mówi Priya Nanjappa – działaczka w Stowarzyszeniu Agencji ds. Ryb i Przyrody, zajmuje się tam ochroną płazów i gadów – W środkowej Ameryce, płazy zjadały glony ze skał w strumieniach. (…) Teraz, gdy płazów nie ma, glony rozmnażają się. Podkreśla w ten sposób, jak bardzo od tych stworzeń zależy równowaga środowiska naturalnego, w którym przebywają. Poza ekologiczną katastrofą, naukowcy mogliby przeoczyć wiele odkryć medycznych z powodu tego, iż salamandry, które słyną ze swoich niesamowitych możliwości regeneracji, wyginęłyby nieodwracalnie.
Ważnym wątkiem byłaby kwestia powstania plag wszelakich insektów w pobliżach akwenów wodnych takich jak komary, których rozwój populacji nieregulowany przez gatunek Amphibia, stałby się dla ludzi poważnym nieszczęściem. Wiele znaczących gatunków zwierząt dla Polaków wyginęło by bez udziału płazów w łańcuchu pokarmowym – na przykład – bociana białego, często kojarzącego się z powrotem wiosny. Dlatego powinniśmy tworzyć strefy ochrony natury na terenach bagiennych w Polsce, budować oczka wodne na działkach, czy zwrócić uwagę na detergenty, jakimi się posługujemy, by móc ułatwić życie płazów.

Chociaż choroba zadaje ostateczny cios, to na grupę Amphibia wpływ ma przede wszystkim człowiek.

Nie wszystko stracone

Czy powinniśmy tracić nadzieję? Nie, podobnie jak Joseph Mendelson, który był jednym z odkrywców Ecnomiohyli rabborum, żaby, której populacja wymarła z powodu zakażenia grzybem B. dendrobatidis. Mężczyzna kształcił się w herpetologii, nauce badającej płazy i gady, ponieważ fascynowało go odkrywanie coraz to nowszych gatunków zwierząt. Naukowiec mówi: Muszę odnaleźć optymizm, inaczej go stracę, po czym dodaje: nie stracimy ich wszystkich. I my też musimy mieć wiarę, by walczyć dla naszych zmiennocieplnych, płazich przyjaciół. O lepsze jutro, lepszą przyszłość. Razem. 

Artykuł ukazał się w 12. numerze magazynu redakcjaBB.

Grafika: Kasia Bartoszewska