„O mniejszych braciszkach św. Franciszka” – wywiad

Spektakl O mniejszych braciszkach św. Franciszka w reżyserii Jacka Popławskiego to wyjątkowe przedstawienie skierowane zarówno do dzieci, jak i dla dorosłych. Wydarzenie przepełnione mądrością, humorem, duchowością, jednak jak informuje sam reżyser podczas konferencji prasowej – sztuka nie jest religijna i nie zahacza w żaden sposób o wiarę. 

Natalia Baszczyńska, Angelika Lewandowska i Wojtek Slaczałek

Jacek Popławski: Tematem jest postać św. Franciszka. Nie jest to jednak spektakl religijny, my nie chcemy nauczać religii. To widowisko, mówiące o duchowości i o tym, jak widział świat. Chcieliśmy też pokazać jego miłość, szacunek i zachwyt nad wszystkimi istotami oraz otaczającą go naturą. Ponadto dla naszego teatru jest on szczególnie ważną postacią, ponieważ był twórcą żywych szopek.

Oczywiście scenariusz jest napisany dowcipnie. Ma przede wszystkim rozbawić odbiorcę – dlatego chcieliśmy przedstawić ludzi i zwierzęta w przekorny sposób. Jednak ma też podłoże edukacyjne. Podróż św. Franciszka i jego każde spotkanie ma czegoś nauczyć, przedstawić filozoficzną myśl, którą zauważamy dopiero po przemyśleniu spektaklu. Dodatkowo poprzez wykorzystanie w scenografii rzeczy znalezionych i nieprzydatnych, chcieliśmy podkreślić, że sam Franciszek zrezygnował z dóbr materialnych.

redakcjaBB: Dlaczego wybrał pan akurat św. Franciszka, czy uważa pan, że mamy do czynienia z deficytem właśnie takiej postawy, jaką reprezentował w stosunku do wszystkich istot żywych?

Jacek Popławski: Chciałem ukazać go jako człowieka, który swoją bezpieczną pozycję postanowił całkowicie zmienić i żyć zupełnie inaczej. Widział świat na swój sposób, ale nie miał wojennego podejścia do innych perspektyw. Nasz spektakl w formie zabawnej opowieści ma uczyć dzieci i dorosłych tego, żeby szanować wszystko, co żyje.

redakcjaBB: Jaki był czas trwania tworzenia tych lalek? Od czasu zbierania materiałów, do czasu ostatecznego utworzenia?

Jacek Popławski: Projekty zaczęliśmy tworzyć w maju, czerwcu, a pracę zaczęliśmy w połowie sierpnia i trwała przez cały wrzesień. Tutaj pracownię postawiliśmy w ciekawej, ale trudnej sytuacji. Mogła ona pokazać swój kunszt, pomysłowość, artyzm.

Pytanie od redakcji do aktorek: Św. Franciszek w tej sztuce spotyka na swojej drodze wiele różnych postaci, ale wy jesteście tylko we dwie. Ile ról macie w sumie do zagrania?

Marta Popławska: Kilkanaście.

Martyna Gajak: Całe mnóstwo.

Marta Popławska: Nie dość, że mamy role nadrzędne, to jeszcze gramy tych mniejszych braciszków, którzy mieli krety. Żmiję, osła, wieśniaków w planie żywym.

Martyna Gajak: Muchy.

Marta Popławska: Wilk, muchy, ptaszki. Naprawdę dużo.

Pytanie od redaktorki: Które role są najfajniejsze? Wieśniaków? Posługujecie się na przykład gwarą?

Martyna Gajak: Ciężko mi wybrać, bo wszystkie pozwalają się pokazać w różnym temperamencie i z różną animacją. Choć osobiście najbliżej mojego serca jest kret. *śmiech*

Marta Popławska: Aktor dostaje materiał i pracuje nad nim tak, by pokochać tę postać, bohatera. Inaczej aktor nie mógłby znaleźć w tym duszy, która jest potrzebna do zagrania każdej roli.

redakcjaBB: Czy łatwo jest pogodzić aktorstwo i lalkarstwo, czy jest to jednak wyzwanie?

Marta Popławska: Jest różnica w graniu lalkami, a graniu w planie żywym. Wybierając taki zawód, zdecydowałam się na granie razem z formami. Granie w planie żywym nie sprawia mi żadnych problemów, a w tej pracy chodzi o zmierzanie się z wyzwaniami, jakie są mi codziennie stawiane.

redakcjaBB: Jakie jest wasze wspomnienie z czasów chodzenia do teatrów, może do teatru lalkarskiego?

Marta Popławska: Pamiętam swoje wizyty w teatrze, to była szkoła średnia. Obok Wrocławia jest taka miejscowość, z której ja pochodzę. Przyjeżdżaliśmy najczęściej do teatru na spektakle dramatyczne, także mam doświadczenia z bardzo dobrych spektakli w dramacie. Natomiast do teatru lalek nie chodziłam.

Martyna Gajak: Ja jako dziecko chodziłam do teatru lalek, ale nie pamiętam takiego konkretnego momentu, który zapadł mi w pamięci. Zawsze dla mnie – dla dziecka – to było takie niesamowite, że między lalką i aktorem istnieje takie połączenie. W mojej małej głowie to po prostu się nie mieściło. To było po prostu magiczne. Więc może jest to przejaw tego, że tu się znalazłam.

Marta Popławska: Są różne scenariusze tego, jak aktorzy i aktorki trafiają do tego miejsca. Jedni zaczynają od dzieciństwa, a drudzy odkrywają to dopiero w późniejszym życiu.

RedakcjaBB: Dziękujemy bardzo za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów.

Redakcja: Julia Gawlik

Teksty