Nowy przyjaciel człowieka

Każdy ma sekret, o którym nie mówi na głos. Każdy miewa gonitwę myśli idącą w złym kierunku. Każdy czasami ma ochotę wydusić z siebie coś, co nie daje mu spać, szaloną myśl, nagłą refleksję, niezręczną potrzebę, ale...

…ale czasem i przyjaciel nie pomoże…

…bo nawet jeśli jest najlepszy na całym świecie, jest twoim kompanem na dobre i na złe, kimś, kogo sam sobie wybrałeś spośród wszystkich innych dzieci pierwszego dnia szkoły czy odnalazłeś w tłumie na nudnej imprezie, to wie o tobie zbyt wiele. Za dużo, byś mógł całkowicie się uzewnętrznić. Za dużo, byś mógł nazwać trapiące cię potwory po imieniu. Tym „za dużo” nie są nawet twoje zainteresowania, pierwsze wspomnienie z dzieciństwa, ulubiony serial twojej mamy czy smakołyk psa.

To twoje imię, twój wiek, twój wygląd i styl, wszystko to, co tworzy twój obraz w społeczeństwie i w jego oczach, nawet w tych najbardziej łaskawych. To, kim jesteśmy, a raczej to, za kogo jesteśmy postrzegani i jacy powinniśmy być, staje się naszym największym wrogiem, blokadą. Dlatego czasami, aby wydusić z siebie coś zżerającego nas od środka, najlepiej porozmawiać z kimś, kto na pewno nas nie oceni i nie skrytykuje, ponieważ nas… nie zna.

Dwa kliknięcia na przyjaźń

Nie muszę szukać daleko. Ściągam na mój telefon jedną z popularniejszych aplikacji z Play Store. Dzięki niej ludzie anonimowo publikują swoje myśli, sekrety lub szukają kogoś do rozmowy. Wyzwalająca była świadomość, że teraz wszyscy mogą poznać tę część mojego umysłu, której wcześniej nie pozwalałam się wydostać, ale wciąż nikt nie wie, kim jestem ja, autorka tego wyznania, właścicielka tej myśli. W ten oto sposób „zaprzyjaźniłam się” z kilkoma osobami. Kilka wieczorów spędziłam na całkowicie szczerych, przynajmniej z mojej strony, rozmowach o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Kilka innych zaczęło się od losowej informacji, która na zasadzie skojarzeń przerodziła się w dyskusję o ulubionych książkach i serialach. Bez żadnych krępacji, bez mozolnego procesu poznawania drugiej osoby i zdobywania zaufania. Relacja budowana w aurze bliskości, ponieważ pozostajecie w kontakcie 24/7, tak długo, jak pozwalają wam na to połączenie internetowe i stan baterii, ale i psychicznie komfortowa, bo w każdej chwili można się po prostu wylogować.

Prawdziwe czy nie?

Teraz należy sobie zadać pytanie, czy taka przyjaźń jest w ogóle przyjaźnią? Czy może tylko imitacją relacji międzyludzkich? Oczywiście takie znajomości potencjalnie są bardzo kruche i niestabilne, ponieważ brak im solidnych fundamentów. Są jak te zabawki z dzieciństwa – Tamagochi. Każdy kiedyś miał swojego stworka, którego trzeba było karmić i który zajmował nasze myśli przez kilka godzin od zakupu. Następnego dnia był już martwy i trzeba było kupić nowego. I z przyjaźniami z Internetu może być tak samo. Nie znamy swoich prawdziwych imion, wyglądu, miejsca zamieszkania, numeru telefonu, nie mamy się w zacnym gronie znajomych na fejsie, bo to zbyt zacieśniłoby relację, urzeczywistniłoby ją w niepożądany sposób. I dlatego właśnie takie relacje często są w dużej mierze niedojrzałe, bo choćby jeden kaprys, jedno lub dwa złe słowa i wystarczy po prostu wyciągnąć wtyczkę, a poza błogosławionymi polami Internetu nie można kogoś po prostu wyciszyć czy zablokować.

Z drugiej strony są dokładnie tym, czego potrzebujemy. Bezwarunkowego wsparcia, braku zbędnych pytań, skupienia się wyłącznie na tym, co chcemy przekazać i co jest nam przekazane. I to tylko od nas zależy, czy zachowamy się dojrzale, czy uciekniemy, kiedy okaże się, że relacja staje się zobowiązująca.

Nowy najlepszy przyjaciel człowieka?

Internetowe przyjaźnie są fenomenem. Wyzwalającym tworem, który działa całkowicie wspak. Nie ma syna, domu i drzewa. Jest odwrócona kolejność. Zaczynając od całkowitego, oczyszczającego się otwarcia na drugą osobę, przez poznanie siebie nawzajem, swoich pasji, paskudnych przyzwyczajeń i tych zabawnych nawyków, imienia pierwszej miłości czy piosenki wyciskającej łzy, by na końcu tej drogi, gdy obie strony wykażą chęci i okoliczności pozwolą, móc zobaczyć się naprawdę po raz pierwszy i móc powiedzieć sobie: „Cześć, to ja, ta, która przez tyle lat cię wspierała z ekranu twojego telefonu”. Ponieważ internetowe przyjaźnie są tak samo wartościowe i ważne jak te zawierane na co dzień. Różnią się sposobem zacieśniania więzi oraz tym, że jedną z nich łatwo jest zawrzeć i trudno utrzymać, a druga wymaga cierpliwości, ale wyrasta silna i gotowa oprzeć się najtrudniejszym próbom. O obie natomiast trzeba dbać, ponieważ żadna nie jest lepsza od drugiej.

Korekta: Ewa Kuchta
Zdjęcie: Justyna Górka