David Bowie zrobił rzecz absolutnie genialną, stwarzając postać Ziggyego Stardusta — prawdziwi artyści nie są bowiem z tego świata. John Porter wychodząc na scenę, był nikim więcej, jak podstarzałym panem w czarnej marynarce. Sześć strun gitary i mikrofon uczyniły go odległą planetą, która na jeden wieczór otwarła swe podwoje.
Czytaj dalejW piątek 27 kwietnia scena bielskiego Metrum Jazz Clubu gościć będzie na swych deskach Johna Portera.
Czytaj dalej