Recenzja „Zakłamani” oraz „Zastraszeni”

„Zakłamani” oraz „Zastraszeni” to dwie debiutanckie książki Joanny Dulewicz - absolwentki filologii angielskiej i zarządzania, lektorki i tłumaczki.

Historia „Zakłamanych” i „Zastraszonych” krąży wokół miasteczka w województwie świętokrzyskim, które na pierwszy rzut oka jest miasteczkiem jak każde inne. Każdy każdego zna, a każda nowinka rozchodzi się bardzo szybko. Zbijów nie wydaje się skrywać wielu tajemnic. Jednakże przeszłość i niewyjaśnione sprawy sprzed 30 lat nie dadzą o sobie tak łatwo zapomnieć…

Główną bohaterką jest Eryka Olbracht – polonistka, która po 10 latach wraca do swojego rodzinnego miasteczka, aby przejąć obowiązki w prywatnej klinice po swoim mężu, który znika bez śladu.

 Wkrótce po przybyciu bohaterki do miasteczka, pod jej domem zostają znalezione zwłoki Ukrainki, która leczyła się w szpitalu Eryki. Taki zbieg okoliczności ściąga wzrok kieleckiej policji, która podejrzewa Olbracht. W tym czasie pracę w policji zaczyna były uczeń Eryki, którego okazuje się łączyć coś z kobietą.

Patryk Wroński daje sobie za cel dowieść niewinności kobiety. Pod czujnym okiem dosyć charakterystycznej przełożonej – Leny Chmiel będzie musiał przebrnąć przez kłamstwa i kolejne tajemnice, aby dotrzeć do prawdy.

Kilka miesięcy po wydarzeniach z „Zakłamanych” wracamy do Zbijowa, gdzie zostają odnalezione fragmenty ludzkiego ciała. Sprawą zajmuje się Patryk Wroński, którego poszlaki oraz wskazówki mieszkańców prowadzą do miejscowej “czarnej owcy” – byłego ormowca, który przeszło 30 lat wcześniej był podejrzewany o popełnienie podobnej zbrodni.

Mieszkańcy jednogłośnie wskazują winnego. Czy warto jednak wierzyć plotkom?

Eryka zaś boryka się z natarczywymi wiadomościami od swojego męża, który ukrywając się przed policją, w końcu doprowadza do porwania jej matki. Kobieta, by ją ratować, musi przystać na warunki męża. Spotykając się z kolejnymi pionkami w jego grze, musi stać się swego rodzaju pośrednikiem w jego brudnych interesach i poświęcić swoje wysokie stanowisko w szpitalu.

Spirala kłamstw i intryg coraz bardziej pochłania Erykę. Czy uda jej się uratować matkę i samą siebie?

Krymianły – coś co kocham. Przeczytałam już niezliczoną ilość tego typu książek i nie łatwo jest znaleźć coś świeżego i wciągającego. Dlatego też jestem pozytywnie zaskoczona książkami pani Dulewicz, które okazały się tym, czego mi od dawna brakowało – choć na początku nie spodziewałam się niczego specjalnego. 

Historia bardzo mnie wciągnęła, czytało się szybko i przyjemnie – pomimo grubości książek. Barwni i ciekawi bohaterowie, z którymi łatwo się utożsamimy. Stopniowo ujawniane tajemnice i intrygi są swoistym paliwem do dalszego czytania. Wszystko idealnie przemyślane, żeby krok po kroku stworzyć coś naprawdę interesującego i wciągającego – to jest właśnie styl Joanny Dulewicz.

Zdjęcia: M/lubimyczytać.pl
Korekta: M

Recenzje
Wiktoria Rodak