I tylko to jest we mnie, czego nie ma
„Makbet mógłby być dzisiaj ambitnym prawnikiem, rezolutnym biznesmenem, początkującym politykiem, bo choć jego działania ubrane są w historyczny kostium, to mechanizmy pozostały te same." O szekspirowskiej sztuce w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej.
,,Siłą napędową Makbeta jest ambicja, nielicząca się z żadnymi kosztami. Przecież kto oglądałby się na innych, kiedy może dostać lepszą pracę? Kto się będzie wahał przyjąć awans kosztem dotychczasowych współpracowników? Przecież ci się należy, przecież zapracowałeś, przecież to ich wina, że sobie nie radzą… Przecież to właśnie tobie wiedźmy przepowiedziały koronę Szkocji, a dawni przyjaciele stoją tylko na przeszkodzie – jak wyrzut sumienia, jak powracający koszmar, jak wszystko to, o czym nie chcesz pamiętać.”
Makbet naszpikowany jest sentencjami, złotymi myślami, cytatami z których czerpiemy wiedzę o życiu … Czy mają Państwo jakąś ulubioną kwestię?
Lady Makbet: Tak, mam taką. Nie jest tak naprawdę żadną mądrością, bo to postać Makbeta jest naszpikowana pewnymi sentencjami, które rzeczywiście są bardzo prawdziwe, uniwersalne, bez względu na czasy, do których się odnosimy. Natomiast moją ulubioną kwestią, przerażającą w kontekście tego, co ma nastąpić w tragedii, jest jedno krótkie zdanie: „To naprawdę proste”. Myślę, że jest bardzo prawdziwe, bo kiedy w imię jakiejś namiętności, potrafimy przekroczyć granice moralne, czy etyczne, okazuje się to bardzo łatwe. Kiedy się to wreszcie zrobi pierwszy raz, a później kolejny, staje się to coraz prostsze. Z tego później biorą się potworne kataklizmy, które człowiek człowiekowi może uczynić.
Makbet: Przez cały spektakl krąży mi po głowie jedna z pierwszych kwestii Makbeta -„I tylko to jest we mnie, czego nie ma”. To zdanie nie tyczy się tylko Makbeta, ale chyba każdej postaci tego spektaklu. Moja druga ulubioną kwestią jest ta najsłynniejsza – „Życie jest jedynie przelotnym cieniem; żałosnym aktorem, co przez godzinę puszy się i miota na scenie, po czym znika” . Szekspir wiedział jak rozładować napięcie, ponieważ ta słynna sentencja pojawia się podczas monologu, w którym Makbet dowiaduje się o śmierci swojej żony. W niesamowity sposób przekazał taką życiową prawdę – z lekkim uśmieszkiem i przymrużeniem oka.
W tym związku, mężczyzną jest „ona”. Jak się Państwo czują będąc w związku zdominowanym przez kobietę?
Lady Makbet: Lady Makbet faktycznie dominuje. Można to różnie zinterpretować na scenie. Idąc po literze tekstu, faktycznie Lady Makbet jest spiritus movens* sytuacji. Makbet ma w sobie ten zalążek myśli zbrodni, ale to jednak jego żona pcha go do tego czynu. To jest zawsze fajne i ciekawe dla aktora grać kogoś, kto jest silny. Jest to skomplikowane, jednak trzeba też pamiętać, aby nie przesadzić w środkach, bo często warto to zrobić w sposób bardziej oparty na niuansach, niż wprost grać taką siłę… Ciekawsza jest manipulacja. Z tego względu jest to dla mnie bardzo ciekawe wyzwanie.
Makbet: Na pewno ta dominacja wynika nie tylko z wieku, ale też z jakiegoś doświadczenia życiowego. Przejawia się ona w wielu aspektach, nie tylko w cielesnym, ale też psychicznym. Bardzo często ta manipulacja jest tak niewyczuwalna, że nawet nie wiemy kiedy Makbet zdecydował się na coś, czego przed chwilą nie chciał. Ja, jako zdominowany przez kobietę mężczyzna, szukałem w sobie stanu komfortu. Jeśli mężczyzna daje się zdominować kobiecie w tak silny sposób, gdzie ewidentnie jego wybory są nakierowane jej wyborami, to myślę, że on musi gdzieś w tym czuć satysfakcję, komfort. Czuć się w tym bezpiecznie. Szukałem więc tego wewnętrznego spokoju w matczynych, czy rodzicielskich uczuciach. Jako aktor czułem się świetnie, bo Marta jest wspaniałą partnerką sceniczną, wręcz genialną. Gra z nią jest czystą przyjemnością, więc na scenie czułem się zawsze po partnersku. Jednak mam nadzieję, że podczas spektaklu wyjdę na zdominowanego.
Szekspir nigdy nie jest jednoznaczny, każda z jego postaci ma niejedno dno. Na czym tym razem skupi się przede wszystkim postać Makbeta i Lady Makbet?
Lady Makbet: Lady Makbet poznajemy jako osobę zdeterminowaną, w jakiś sposób bardzo ostro zarysowaną. Widzimy ją po raz pierwszy w momencie, kiedy czyta list od męża. Wtedy ujawnia się jej ludzka twarz. Przynajmniej w tej warstwie, aby nie pokazać jej tylko i wyłącznie jako diablicy, a wydobyć z tego jej osobistą tragedię – niespełnienie i pustkę. To można różnie interpretować. U nas dużą rolę odgrywa kontekst związany z macierzyństwem Lady Makbet. Może nie jest to zbyt odkrywcze, bo już wielu reżyserów też dostrzegało to u Szekspira w tej warstwie literackiej, ale również ten wątek jest mocno zarysowany.
Makbet: Myślę, że tutaj powinienem przytoczyć mój trzeci ulubiony cytat: „ Jedna tylko ostroga pobudza we mnie ten zamiar. Ambicja.” Mogę wskazać dwa słowa, które kierują sztuką przez cały czas. To ambicja i strach. W tym dramacie są one wielobarwne. Ambicja często, jak się okazuje, jest ambicją jego żony, a nie jego własną. Strach, niezmiernie często, jest strachem bardzo silnym. Czasami jest słaby, wręcz sprowadza Makbeta do poziomu dziecka. Z drugiej strony Makbetowi wydaje się, że jest bardzo silnym królem, ale dla wszystkich z zewnątrz. Tak naprawdę jest słabym pionkiem w grze losu.
Dlaczego Makbet morduje? Co Państwa zdaniem skłania go do tej zbrodni?
Lady Makbet: W każdym człowieku jest jakaś nieodparta chęć dążenia do czegoś, co jest powyżej nas – ambicja. To słowo wielokrotnie pada w sztukach Szekspira. W dzisiejszych czasach ambicja jest dość mocnym afrodyzjakiem dla wszystkich ludzi i przez to też ten tekst jest mocno aktualny cały czas. Dzisiaj może nawet szczególnie. Każdy dąży do bycia kimś lepszym, do bycia w lepszym miejscu mimo że to, gdzie znajduje się teraz, nie wydaje się być takie złe. Ciężko nam też dostrzec szczęście, które mamy w tej chwili. Cały czas chcemy więcej i więcej. Ten wieczny niedosyt jest często zgubny. U nas też się tak dzieje – państwo Makbetowie osiągają to czego pragną, ale sypie im się całe życie.
Makbet: W tym wypadku wróciłbym do tego, co powiedziałem wcześniej, bo to rzeczywiście jest ważne i jest odpowiedzią na zadane pytanie: ambicja i strach. Makbet ciągle czegoś chce. Tak naprawdę sam w wielu momentach nie wie czego. Czasami śmieję się z tego, że podkładam sobie w myślach obraz Marty – ją, jako słowo ambicja, bo to ona go do wszystkiego pcha. Pod słowem strach też musiałbym ukryć ją. On nie chce jej zawieść, boi się tego, że nie spełnia jej wymagań. Nie wypełnia tego co sobie gdzieś założyli. Ambicja i Strach.
W rolę Lady Makbet wcieliła się Marta Gzowska-Sawicka, a w rolę Makbeta Michał Czaderna.
Zapraszamy na przedstawienie do Teatru Polskiego w Bielsku-Białej!
Korekta: Justyna Fołta
Zdjęcia: Dorota Koperska
*z łac. <duch sprawczy, główny inspirator działań>