“Seks dla opornych” w Teatrze Polskim
10 kwietnia odbył się lunch prasowy, natomiast kilka dni później premiera nowego spektaklu Teatru Polskiego — Seks dla opornych. Scenariusz napisała światowej sławy kanadyjska dramatopisarka – Michele Riml. Podczas lunchu mieliśmy możliwość obejrzeć fragmenty scen, a także porozmawiać z obsadą. W odbiorze towarzyszyły nam salwy śmiechu oraz dobry humor – nie można było się nudzić! Całe przedstawienie nie powstałoby bez niezastąpionego reżysera Witolda Mazurkiewicza, projektantki kostiumów i scenografii Małgorzaty Jankowskiej oraz autora muzyki Krzysztofa Maciejowskiego.
Kiedy w tytule spektaklu pojawia się słowo seks, spodziewamy się czegoś przewrotnego, wyrazistego, może nawet kontrowersyjnego — w końcu ten temat pozostaje tabu. Dlatego moje oczekiwania względem komedii Seks dla opornych, wystawianej w Teatrze Polskim w Bielsku — Białej w reżyserii Witolda Mazurkiewicza, były dosyć wysokie.
Seks dla opornych to historia o próbach przywrócenia dawnej ognistej miłości i namiętności, która po wielu latach przestała gościć w małżeństwie Alicji i Marka. Po trzydziestu latach bycia razem, mimo łączących ich wspomnień i trójki dorosłych już dzieci, coś między nimi przestaje być takie, jak powinno. Są zmęczeni, a może nawet znudzeni sobą nawzajem i swoim życiem — mimo to są gotowi zrobić wszystko, aby uratować związek.
Aby przełamać rutynę, która pojawiła się w ich związku, para udaje się na romantyczny wyjazd do nowoczesnego hotelu. W ich zmaganiach przewodnikiem jest tytułowy Seks dla opornych — wypożyczony przez kobietę poradnik. Małżonkowie próbują wykonywać ćwiczenia zawarte w książce, jednak ani pełnej pasji i desperacji Alicji, ani zdystansowanemu, lecz oddanemu żonie Markowi niezbyt to wychodzi; aż w końcu zaczynają zastanawiać się, czy aby na pewno są dla siebie stworzeni.
Bohaterów spektaklu można polubić od razu — chociaż ich zachowania bywają irytujące, są świetnie wykreowani. Alicja, w którą wcieliła się Marta Gzowska-Sawicka, to atrakcyjna, nieco apodyktyczna, ale troskliwa kobieta, która w próby przełamania rutyny w małżeństwie wkłada całe swoje serce. Marek (w tej roli Rafał Sawicki) jest romantykiem, nieco wycofanym i niespełnionym w pracy, który usiłuje zrozumieć intencje żony i pomóc jej w staraniach. To postacie, które przypominają nam naszych znajomych, krewnych — a może nawet nas samych. Dodatkowo gra aktorska, nieco przerysowana, idealnie wpasowuje się w klimat komedii.
Podobnie do sposobu odgrywania postaci została dobrana muzyka pojawiająca się tylko w niektórych momentach. Wybrane przez reżysera utwory różnią się od siebie całkowicie — raz jest to jazz, innym razem muzyka z filmu akcji — a ta różnorodność jedynie zwiększa komizm scen. Z kolei scenografia jest kameralna, oszczędna — jak w typowym hotelowym pokoju — co jednak nie przeszkadza, a tylko dodaje charakteru produkcji.
Chociaż Seks dla opornych jest komedią, nie można nazwać go w stu procentach zabawnym. Słowne utarczki małżeństwa bawią, jednak przywołana w przedstawieniu sytuacja przypomina coś, co mogłoby się wydarzyć w prawdziwym życiu — a prawdziwe życie nie zawsze jest słodkie, zdarzają się też te gorzkie chwile. I taki właśnie jest ten spektakl — słodko-gorzki, ze wzruszającymi momentami. Niestety, te fragmenty, które miały poruszyć widza, niezbyt do mnie przemówiły — najpierw wydawały się zbyt wymuszone i sztuczne, a kiedy już aktorom udawało się zbudować odpowiednio ckliwy nastrój, rozbijali go żartem — zazwyczaj niezręcznym.
Na szczęście nie wszystkie dowcipy takie były. Chociaż na początku humor był raczej bez polotu, to z minuty na minutę stawał się on coraz lepszy — idealnie wyważony, nic nie było ani zbyt grubiańskie, ani zbyt wyszukane. Przepychanki słowne Alicji i Marka, na których opiera się spektakl, zostały dobrze skonstruowane jednak, po czasie stały się powtarzalne. Z początku ciągłe podejmowanie przez nich tych samych wątków i problemów bawiło i sprawiało, że widz mógł bardziej zwrócić uwagę na problemy bohaterów, ale z czasem stało się męczące. Zbyt wiele razy powtarzany żart przestaje być zabawny — i to niestety sprawdziło się w przypadku tego przedstawienia.
Seks dla opornych to sztuka, której tytuł sugeruje coś przebojowego i przewrotnego — niestety nie spełnia oczekiwań w stu procentach. Powtarzalność dialogów, zbytnie przeciąganie niektórych scen czy częste zmiany nastroju męczą widza i umniejszają spektaklowi. Mimo tych wad, bez wątpienia można miło spędzić na nim wieczór — to komedia z bohaterami podobnymi do nas i podejmująca bliskie nam tematy. Po prostu — przypomina nasze życie. I to jest jej największym atutem.
Zdjęcie wyróżniające: Joanna Gałuszka
Zdjęcie z lunchu prasowego: eM
Edycja i korekta: Dorota Łaski