Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce i fotografii w czasach II wojny światowej

W październiku na bielskim rynku wydawniczym ukazała się niezwykle ciekawa i długo oczekiwana pozycja poświęcona Bielsku, Białej i okolicom w czasie II wojny światowej. Album autorstwa Wiesława Dziubka i Wojciecha Kominiaka to niewątpliwie dzieło godne uwagi pod wieloma względami.

Książka jest podzielona na 7 części: Bielsko-Biała w latach 1939-1945, Wrzesień 1939, Bielitz, Okolice, Zdjęcia lotnicze, 1945 oraz Aneksy. Wszystko ułożone jest w sposób logiczny i stanowi niejako reportaż z wydarzeń, które miały miejsce w okresie wojny. To bardzo przyjazny czytelnikowi efekt, który przejawia się w śledzeniu czegoś na wzór chronologicznej dokumentacji ówczesnej rzeczywistości.

Publikację autorzy zaczynają od własnego komentarza poświęconego swojej pracy.

Wyjaśniają w nim motywy powstania wydania oraz konwencji, którą przyjęli. Podane zostały także źródła, z których głównie skorzystano. Na uwagę zasługuje fakt, iż twórcy pokusili się o ocenę pewnych wydarzeń z punktu widzenia dnia dzisiejszego. Chwała im też za to, gdyż dzięki temu ustrzeżono się błędów, które wynikały z narracji przyjętej w systemie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Stąd odnajdziemy dla przykładu wzmiankę o zdobyciu miast przez Armię Czerwoną, co zostało ujęte jako „wyzwolenie”, nie bez powodu w cudzysłowie. Autorom należą się zatem słowa uznania ze przełamanie tematu tabu.

W tym miejscu należy jednak nadmienić, iż jednocześnie brakuje pewnych wyjaśnień, które prawdopodobnie nie pojawiły się wskutek założenia, że potencjalny czytelnik posiada elementarną wiedzę na temat przeszłości Bielska, Białej i okolic. Jest to o tyle problematyczne, że podano firmę Foto Polaczek jako przykład niemieckich wydawców, którzy korzystali z przedwojennych polskich klisz. Należałoby zatem wyjaśnić skąd polskie nazwisko Polaczek wzięło się wśród niemieckich wydawców. Niewątpliwie tłumaczenie tego i podobnych zjawisk pomogłoby zrozumieć czytelnikowi ówczesne relacje narodowościowe na terenie dzisiejszego dwumiasta.

Istotnym plusem jest wskazanie, że Bielsko i Biała na długo przed wojną stanowiły praktycznie jeden organizm miejski.

Wykorzystanie od zdjęcia nr 68 niemieckich nazw, jak również stosowanie zwrotów „dzisiejszy” lub „obecny” oddaje także w pełni efekt, o którym wspomniałem, a który to autorzy celowo zastosowali uatrakcyjniając publikację.

W pierwszym, stosunkowo krótkim, lecz obszernym w treść pisaną rozdziale, podjęto się dość ogólnego przedstawienia tła historycznego dla Bielska i Białej do wybuchu oraz w trakcie trwania drugiej wojny światowej. Przybliżono między innymi stosunki między mieszkańcami, jednak i tutaj pewne kwestie zostały dobrze wyjaśnione, niektóre zaś pominięte, mimo iż były bardzo istotne. Weźmy na ten przykład wymienioną postać Rudolfa Wiesnera, do którego jeszcze wrócę, lecz już brak Eduarda Panta.

Pozwoliłem sobie zestawić te dwie postaci, gdyż brak Eduarda Panta przy wspomnieniu o Rudolfie Wiesnerze służy poważnemu zachwianiu wizerunku bielskich, a szerzej także polskich (w rozumieniu obywatelstwa) Niemców. Faktem mianowicie jest, że praktycznie do 1935 roku, przywódcą Mniejszości Niemieckiej na terenie II RP, a zatem także w Bielsku, Białej i okolicach był Eduard Pant- chrześcijański polityk i antynazista, głosujący we wspomnianym roku jako senator RP przeciw Konstytucji Kwietniowej, która mocno ograniczała prawa obywatelskie. W tymże roku nazywany był także „zdrajcą narodu niemieckiego”, co jest bardzo mocnym dowodem na to, że wśród niemieckiej ludności międzywojennego Bielska czy Białej, nie brakowało osób, które sprzyjały poprawnej koegzystencji. Moja uwaga jest motywowana szczególnie tym, iż zaznaczyłem, że autorom udało się wystrzec błędów wynikających z narracji systemu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wspomnienie Eduarda Panta niewątpliwie byłoby kolejnym, dobry krokiem w tym kierunku.

Podobnie muszę zwrócić uwagę na przedstawienie konfliktów pomiędzy ludnością polską a niemiecką. Słusznie przedstawiono niemiecką prowokację i proniemiecką agitację, która nasiliła się zwłaszcza w 1939 roku. Słusznie też przedstawiono reakcję Polaków na zaczepki ze strony społeczności niemieckiej. Jednocześnie jednak należy zwrócić uwagę na dwudziestolecie międzywojenne jako całość. Ten okres wykreował zarówno dużo postaci pozytywnych, jak i negatywnych. Do wielu zdarzeń na tle narodowościowym dochodziło w Bielsku oraz Białej, jednak można je śmiało uznać jako incydenty, jeśli mielibyśmy ocenić to przez pryzmat ogółu.

Żeby nie być gołosłownym pozwolę sobie podać kilka przykładów politycznych, jak i społecznych, które podsycały wzajemną niechęć oraz rosnące w każdej grupie nacjonalizmy. Jednym z czynników z pewnością była tęsknota bielskich i bialskich Niemców za ojczyzną, o której twórcy słusznie wspomnieli. Kolejnym natomiast jest likwidacja autonomii miasta Bielska, a więc osobnego statutu, który sprzyjał rozwojowi Bielska. Sam wiceburmistrz Szczęsny Kobylański zwracał wówczas uwagę, iż rzeczywiście pozbawienie Bielska autonomii jest celowe i wynika z braku zaufania do niemieckich władz. Tutaj przypomnę, że Eduard Pant jako senator RP i przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej nierzadko wskazywał lojalność niemieckich obywateli Polski wobec kraju.

Następnym czynnikiem o tle politycznym była działalność Polskiego Związku Obywatelskiego, który poważnie ingerował w działalność komisji administracyjnej. Tutaj można wskazać chociażby konflikt z innym Polakiem, Marianem Niemczewskim, który starał się dbać o równowagę w mieście, jednak ostatecznie uległ pod presją nagonki PZO i zrezygnował z przewodniczenia komisji administracyjnej. Niewątpliwie nagonki medialne PZO wywierały negatywny wpływ na kształtowanie się pokojowej atmosfery między nacjami Bielska, Białej i okolic.

Dodajmy do tego działalność Domu Polskiego ks. Stanisława Stojałowskiego, czy antyniemieckie nastawienie wojewody Michała Grażyńskiego. Zwłaszcza w przypadku tego pierwszego można zaobserwować, że konflikty narodowościowe dotknęły także stronę żydowską. W Domu Polskim drukowano między innymi „Młodego Narodowca” i ulotki o charakterze wybitnie antysemickim. W 1937 roku efektem incydentu, w którym życie stracił polski robotnik, było wybicie 246 szyb w żydowskich sklepach i warsztatach, 3 637 szyb w prywatnych mieszkaniach oraz 31 szyldów.

Takich przykładów można wymienić jeszcze wiele, jednak nie to jest przedmiotem recenzji. Wymieniając je miałem jedynie na uwadze wskazanie, iż autorzy chcąc trzymać się maksymalnie obiektywnej narracji, nie ustrzegli się przedstawienia akcji-reakcji, gdzie w istocie nie możemy wskazywać strony winnej oraz poszkodowanej. Wszelkie jednak tego typu wystąpienia trzeba mieć na uwadze i traktować jednostkowo, albowiem stosowanie odpowiedzialności zbiorowej byłoby oczywistą niedorzecznością. Ponadto szersze spojrzenie na sytuację narodowościową w mieście w okresie dwudziestolecia międzywojennego jest wskazane, gdyż czytelnicy nieposiadający stosownej wiedzy na ten temat, mogą otrzymać nieco zakrzywiony obraz przeszłości. Świetne przykłady odnajdziemy w kolejnych rozdziałach.

Pierwszy rozdział jako źródło wiedzy zawiera sporo cennych informacji, w tym takie, których dotychczas ciężko było się doszukać.

Godne pochwały jest zaznaczenie, że Rudolf Wiesner ostatecznie nie był burmistrzem Bielska. Na uwagę zasługuje też słuszna wzmianka, iż lokalna społeczność niemiecka nie była przychylna Niemcom, którzy byli przesiedlani ze Wschodu, a także tym, którzy przyjeżdżali z głębi Rzeszy, aby objąć ważne stanowiska administracyjne. Z pewną dozą ostrożności należałoby podejść także do danych statystycznych mówiących o liczbie mieszkańców. Jeśli zaufać danym, które przygotowała administracja polska w roku 1935 oraz 1938 na terenie Bielska i Białej, a następnie porównać je z danymi administracji niemieckiej z listopada 1939 to wynika, że liczba ludności nie uległa znaczącej zmianie, a zatem wniosek, iż „… ogólna liczba mieszkańców zmalała w stosunku do okresu międzywojennego.” wydaje się być wyciągnięty trochę na wyrost.

Drugi rozdział poświęcony wrześniowi 1939 roku zachowany już jest w założonej konwencji. Jest to zatem pierwszy rozdział albumu, który składa się głównie z widokówek bądź fotografii oraz zamieszczonego do nich komentarza, zwykle w większości zawierającego opis zdjęcia. W wielu przypadkach do zdjęć zostały także dołączone bardzo cenne informacje, którymi autorzy dzielą się z czytelnikami. Niezwykłe ciekawostki przedstawiają chociażby funkcje poszczególnych budynków w miastach oraz działalność różnych grup wspierających niemiecką administrację. Zdjęcia ukazują w dużej mierze wjazd żołnierzy Wehrmachtu, których z niekrytym entuzjazmem wita głównie żeńska część bielskiej i bialskiej społeczności. Wyraźna dominacja kobiet jest wyjaśniona mobilizacją, z powodu której duża część bielszczan i bialan została wcielona do Wojska Polskiego.

Osobliwe są dwie fotografie połączone w jedną, które odnajdziemy na stronie 81 (fot. 57). Na zdjęciu widać duży napis na murze cmentarza żydowskiego w Bielsku „Precz z hitlerowcami!! Polska dla Polaków!!”. Autorzy słusznie zauważyli, iż napis ma charakter antyhitlerowski i tak też podpisali fotografię. Drugi człon jednak wyraźnie wskazuje, że napis poza podłożem antyhitlerowskim ma także tło mocno nacjonalistyczne. Hasło „Polska dla Polaków”, zwłaszcza na murze bielskiego kirkutu uderza nie tylko w obywateli polskich niemieckiej narodowości, ale i żydowskiej. To kolejny dowód o silnym wzroście nacjonalizmu tak niemieckiego, jak i polskiego jeszcze w latach 30. XX wieku.

Pod koniec rozdziału znajdują się fotografie przedstawiające spaloną bielską synagogę. Twórcy słusznie komentują zniszczenie bielskiej, jak i bialskiej synagogi jako element szerokiego planu nazistów, w myśl którego zniszczono na terenie województwa śląskiego oraz Zagłębia Dąbrowskiego ponad 170 świątyń żydowskich. Należy jednak zwrócić tutaj szczególną uwagę na cele propagandowe tego przedsięwzięcia, które miały na celu wskazanie postawy wobec religii mojżeszowej oraz przestrogę przed pomocą Żydom. Szkoda, że autorzy w tym miejscu nie dodali paru zdań o bielskim kirkucie. Autorzy mianowicie wspominają także o bezczeszczeniu żydowskich nekropolii, co w przypadku Bielska i Białej nie miało miejsca. Co prawda dużo cennych nagrobków zniknęło w czasie wojny z bielskiego i bialskiego kirkutu, jednak oba zostały zamknięte, a ich likwidacja paradoksalnie zablokowana przez Konserwatora Zabytków.

Kolejny rozdział ponownie zaczyna się od fotografii wysadzonego przez polskich saperów tunelu pod dzisiejszą ulicą 3-ego Maja, tym razem jednak ukazują jego odbudowę. Rozdział został zatytułowany Bielitz, albowiem  Biała w okresie drugiej wojny światowej weszła w granice Bielska jako dzielnica Bielitz Ost, o czym zresztą autorzy wspominają już w pierwszym rozdziale. Jest to zasadniczo najdłuższy rozdział albumu. Zawiera bardzo dużo interesujących zdjęć, które dotychczas nie były powszechnie znane (niektóre ukazane są szerszemu gronu po raz pierwszy). Poza obrazem codzienności widzimy unikatowe fotografie przedstawiające drzewka majowe, postój autobusowy przy dworcu kolejowym (w kolorze!), cokół pozostały po pomniku Gabriela Narutowicza czy też szkody po powodzi w 1940 roku.

Bardzo ciekawe są zdjęcia z pokazów jeździeckich organizowanych z okazji Bielskiego Dnia Konia czy pokazów gimnastycznych. Nie lada gratką są także fotografie, ukazujące nieistniejące już obiekty, które dodawały smaku zarówno Bielsku, jak i Białej jeśli chodzi o estetykę. Są one szczególnie interesujące nie tylko ze względu na ich unikatowość, ale i kwestie techniczne. Do takich możemy zaliczyć niewątpliwie zdjęcie przedstawiające żeliwną kolumnę ulicznego zdroju, a także dystrybutor paliwa na dzisiejszym placu Wolności.

Kolejny rozdział poświęcony jest okolicom. Przedstawia bardzo malownicze scenerie okolicznych miejscowości, z których część stanowi dzisiaj dzielnice miasta. Także w tym rozdziale nie brakuje rozmaitych wiadomości, które dotychczas nie były powszechnie znane. Odnajdziemy tu między innymi zdjęcia z cmentarza żołnierzy Wehrmachtu, który znajdował się pod Dębowcem. Jedno z nich przedstawia nawet kamienny pomnik, który górował nad nekropolią. Autorzy rozpieszczają także czytelników fotografiami takimi jak ta przedstawiająca schronisko na Trzech Kopcach. Prawdziwa ciekawostka dla miłośników naszych górskich szlaków.

Następny rozdział skupia się na zdjęciach lotniczych. Dzięki niemu czytelnicy mają okazję poznać poszczególne lokalizacje z lotu ptaka. Na zdjęciach dodatkowo naniesiono miejsca, które zasługują na szczególną uwagę. Wśród nich znajdują się także lokalizacje miejsc egzekucji dokonanych głównie na Polakach.

Całość materiału fotograficznego kończy jednostronicowy rozdział poświęcony rokowi 1945. Jest to jedyne zdjęcie w albumie, które przedstawia żołnierzy Armii Czerwonej. Książka zakończona jest aneksami, które mieszczą w sobie spis ulic w różnych okresach, lokalizację obiektów i miejsc, których identyfikacja mogłaby być problematyczna, spis cytatów oraz literaturę wykorzystaną do stworzenia dzieła. Zwłaszcza pierwsze i ostatnie zasługuje na uwagę. Bardzo pomocne jest zestawienie przez autorów nazw poszczególnych ulic i placów z obecnie funkcjonującymi nazwami. Godna uwagi jest także wypisana literatura, dzięki czemu miłośnicy tematu mogą zgłębić swoją wiedzę sięgając po określone tytuły.

Na podstawie powyższego książkę można śmiało uznać za rewelacyjną.

Należy jednak podejść do niej bardziej jako do pozycji popularno-naukowej, nie naukowej. Brakuje w niej chociażby przypisów, które myślę, że mocno wzbogaciłyby treść dzieła. Pomimo paru uchybień, których się dopatrzyłem, pragnę autorom złożyć serdeczne gratulacje. Stworzyli album o znakomitej konwencji, zrozumiałej treści i nieocenionym materiale fotograficznym. Całość jest przyjemna i przystępna w odbiorze, dzięki czemu „Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce i fotografii w czasach II wojny światowej” trafi do każdego czytelnika zaspokajając potrzeby i ciekawość zarówno tych bardziej, jak i mniej wymagających. Książkę tę polecam i uznaję za obowiązkową w biblioteczkach wszystkich mieszkańców Bielska-Białej i okolic.

Zdjęcie okładki: <klik>
Edycja i korekta: Dorota Łaski