Kiedy środa minie, ktoś zginie
Wednesday z miejsca podbiła Netflixa i stała się hitem tej platformy. Gdy dowiedziałem się, że w produkcję serialu zaangażowano Tima Burtona, legendarnego już reżysera, autora m.in. Edwarda nożycorękiego, Soku z żuka czy Gnijącej panny młodej, przykuł moje zainteresowanie i postanowiłem mu się przyjrzeć.
Wednesday Addams, córka Morticii i Gomeza Addamsów, mści się drastycznie na prześladowcach swojego brata, przez co zostaje wyrzucona ze szkoły. Przyjęto ją jednak do Akademii Nevermore – szkoły zrzeszającej podobnych do niej dziwoląży – gdzie nie tylko poznali się jej rodzice, ale również jedną z najlepszych uczennic była właśnie Morticia. W międzyczasie w okolicy dochodzi do serii brutalnych morderstw, a główna bohaterka wpada na trop pewnego rysunku stworzonego przed laty przez genialną jasnowidzkę, przedstawiającego zniszczenie szkoły, przy którym swój niemały udział ma mieć właśnie Wednesday. Protagonistka postanawia rozwikłać zagadki szkoły, okolicy i powstrzymać apokalipsę, zmagając się przy tym z dziedzictwem swych przodków_iń_czy.
Podobnie, jak oryginalny komiks i późniejsze adaptacje filmowo-serialowe, Wednesday jest komedią grozy, pełną zakręconego, czarnego humoru, ocierającego się o horror. Nic więc dziwnego, że przy jej tworzeniu zwrócono się do weterana tego gatunku, Tima Burtona, który wyreżyserował cztery pierwsze odcinki. Jego ręka jest tu bardzo widoczna, przez co pierwsza połowa serialu zyskała bardzo wyrazisty styl: wydarzenia i postaci często ukazano w przerysowany, teatralny i kiczowato-mroczny sposób. Osiągnięto to w dużej mierze dzięki przepięknym zdjęciom, bardzo często opierających się na symetrii i mocnych kolorach, kontrastujących z czarno-białą protagonistką. Już te zabiegi dodały wiele do klimatu Wednesday. Późniejsze odcinki są również naprawdę dobrze zrobione, jednak brakuje im ikry Burtona.
Sama postać Wednesday (grana przez Jennę Ortegę) nadaje charakteru całemu serialowi. Jest psychopatyczna, socjopatyczna, aspołeczna i ma obsesję na punkcie sprawy morderstw, przez co przykuwa uwagę widza_ki_cza, będąc mroczniejszą wariacją nastoletniego Sherlocka Holmesa. Obserwacja jej powolnej zmiany i nauki funkcjonowania w społeczeństwie daje sporo satysfakcji i powoduje uśmiech na ustach. Resztę bohaterów_ek również przedstawiono ciekawie, szczególnie Enid (Emma Myers), Xaviera (Percy Hynes White) czy dyrektorkę Weems, graną przez Gwendoline Christie, która po Lucyferze w Sandmanie zaliczyła kolejną świetną rolę w 2022 roku. Bardzo podobał mi się pogłębiony motyw dziedzictwa przodków_kiń_czy, nie tylko w relacjach między Wednesday i Morticią (Catherine Zeta-Jones), ale także w samej historii, gdyż początki głównego konfliktu, o którym jest serial, sięgają setek lat wstecz.
Mimo tych wielu atutów brakowało mi większego polotu i chemii między bohater_ami, czegoś, co bardziej wyróżniłoby tę produkcję względem innych teenage dram. Chciałbym zobaczyć więcej codziennego życia szkolnego, gdyż w samym serialu nie uświadczy się praktycznie żadnych lekcji. Rozumiem, że zazwyczaj w szkolnych teenage dramach najciekawsze dzieje się w trakcie czasu wolnego, jednak miałem wrażenie, że osoby uczniowskie w ogóle się tam nie uczą.
Zagadka stoi na nieco wyższym poziomie, jest dosyć ciekawa i ma parę fałszywych tropów oraz zwrotów akcji, ale nie obroniłaby się tak dobrze, gdyby nie narracja głównej bohaterki. Jej cięte poczucie humoru, aspołeczność i skłonność nawet do perfidnego manipulowania bliskimi osobami tak, aby osiągnąć swój cel, sprawiały, że nie dało się przewidzieć jej kolejnych posunięć, co niejednokrotnie mnie zaskakiwało. I choć podobało mi się bardzo rozwiązanie całej sprawy, to jednak mam wrażenie, że sam finał mógłby być nieco dłuższy.
Wednesday od razu po premierze stała się hitem Netflixa, przedostając się do masowej świadomości na tyle, że nawet Doda na Sylwestrze Polsatu odtworzyła taniec protagonistki. Nie dziwię się, gdyż produkcja jest ciekawą detektywistyczną teenage dramą ze świetną główną bohaterką i poczuciem humoru, a dzięki talentowi Tima Burtona i innych osób reżyserskich, także oryginalnie zrealizowaną. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie, jeśli powstanie, historia zyska więcej polotu, dzięki czemu Wednesday stanie się jeszcze lepszym dziełem.
Redakcja i korekta: Edyta Edi Braun