„Rytuał łowcy” – recenzja książki

„Gdy zawodzi rozum, w ludziach budzą się pierwotne instynkty” – tak brzmiało hasło promujące powieść Przemysława Borkowskiego „Rytuał łowcy”. Jest ono kwintesencją fabuły książki, która zabiera czytelników w podróż po najgłębszych odmętach szaleństwa.

Praktycznie nic nie wyróżniało go z grona zupełnie normalnych ludzi. Nic, dzięki czemu można by odgadnąć, że jest zdolny do takich rzeczy. Jednak nawet on dotarł do momentu, w którym dał się ponieść swoim pierwotnym instynktom. Zaczęło mu się to zbytnio podobać – uzależnił się od zabijania i nie mógł już przestać… 

W powieści Borkowskiego obserwujemy toczące się śledztwo oraz narastające szaleństwo zbrodniarza. Sprawą zajmuje się prokurator Gabriela Seredyńska, bardzo młoda i z pierwszą poważną sprawą. Jej partnerem oraz opoką zostaje komisarz Aleksanderski, który jako pierwszy przybył na miejsce zbrodni. Odnajdują tam kartkę z wierszem – jedynym tropem policji w tej sprawie. Wraz z rozwojem fabuły pojawia się coraz więcej ofiar, pozornie ze sobą niepowiązanych. Jedynym elementem wspólnym są obrażenia zadawane im po śmierci. Mogą one wskazywać na to, że sprawca praktykuje pewnego rodzaju obrzędy rytualne. Policja oraz pani prokurator są coraz bliżej ujęcia sprawcy, jednak on również zwraca uwagę na Seredyńską. Tak się składa, że byłaby świetną kolejną ofiarą.

„Hipnotyzujące stadium postępującego szaleństwa” – Piotr Borlik

To właśnie magia napędza naszego sprawcę, tajemniczy mężczyzna daję się ciągnąć szaleństwu, poszukując sposobu na przedłużenie sobie życia. Próbuje znaleźć rozwiązanie w rytuałach oraz mitologii, jest gotowy uwierzyć we wszystko, byle by znów poczuć pełnię sił i móc zapomnieć o trawiącej go chorobie. Popełniane przez niego zabójstwa dla zwykłego człowieka wydają się okrutne i niewytłumaczalne, jednak wraz z rozwojem akcji poznajemy kolejne fakty z życia oraz różne strony osobowości bohatera. Pozwala to czytelnikowi lepiej zrozumieć, dlaczego robi to, co robi. Morderca zostaje jednym z narratorów powieści, rozdziały opisywane z jego perspektywy są najciekawsze, z dziwnym wręcz zafascynowaniem wyczekiwałam kolejnych fragmentów widzianych oczami zbrodniarza. Chciałam się dowiedzieć, dlaczego zabija, co go motywuje i czy kiedykolwiek zamierza przestać? Rozdziały, w których morderca jest narratorem, dodają napięcia, wręcz widać jak blisko organy ścigania są ujęcia sprawcy. Zawsze blisko jednak nigdy wystarczająco. 

Rozdziały pisane z perspektywy pani prokurator czy komisarza są pełne akcji, pchają fabułę do przodu. Autor bawi się językiem, sięga po wulgaryzmy, a następnie zaskakuje odbiorców słownictwem, którego znaczenia muszę czasem szukać w słowniku. Ten kalejdoskop wrażeń z jednej strony może zniechęcać do czytania, a z drugiej (jak w moim przypadku) intrygować i motywować do dalszej lektury. Natomiast rozdziały pisane z narracją prowadzoną przez mordercę są bardziej statyczne, sprzyjają analizowaniu skomplikowanej osobowości tego bohatera.

Różnorodność długości rozdziałów oraz sposobu prowadzenia narracji sprzyja budowaniu napięcia, które przybiera na sile aż do ostatnich stron powieści. Zakończenie jest dynamiczne i trochę przewidywalne, jednak umiejętne prowadzenie akcji przez autora sprawia, że chce się dotrwać do końca fabuły i sprawdzić swoje przypuszczenia co do sprawcy tych makabrycznych zbrodni. Muszę przyznać, że mimo iż zwykle nie sięgam po polską literaturę kryminalną, “Rytuał łowcy” okazał się być świetnym początkiem do zagłębienia się w ten gatunek.

W redakcyjnej skali przyznaję tę książce:

Przemysław Borkowski – urodzony w 1973 roku w Olsztynie. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1995 roku jest jednym z członków i współautorów tekstów Kabaretu Moralnego Niepokoju. Oprócz tego tworzył dotąd dla portalu Onet.pl, dziennika „Metropol”, miesięcznika „Kariera” oraz „Przekroju”. Jego wiersze i opowiadania były publikowane na łamach „Frondy”, „Odry” i „Twórczości”. Autor kilku powieści i zbioru opowiadań. Przede wszystkim jednak jest autorem znakomicie przyjętej trylogii kryminalnej o psychologu Zygmuncie Rozłuckim (Zakładnik, Niedobry pasterz, Widowisko).

Zdjęcie: Martyna Salenga
Korekta: Kamila Katsu Chrobak